W pułapce BMI

Regularnie trenujesz, zdrowo się odżywiasz, a mimo to według wskaźnika BMI masz nadwagę. Czyżby kalkulator BMI nie działał?

Dziś każdy sam może sprawdzić, czy ma nadwagę lub niedowagę. Z pomocą może nam przyjść kalkulator BMI. Jest to powszechnie stosowane, także przez lekarzy i dietetyków, bezpłatne narzędzie do oceny prawidłowej masy ciała, które znajdziemy m.in. na stronach internetowych promujących zdrowy tryb życia. BMI możemy wyliczyć też sami. Wystarczy, że podzielimy liczbę naszych kilogramów przez wzrost w metrach podniesiony do kwadratu. Jeśli nasz wynik plasuje się między 18,5 a 24,99, oznacza to, że nasza waga jest prawidłowa. Jeśli jest niższy niż 18,4 lub wyższy niż 25 powinno być dla nas sygnałem, że coś jest nie tak. Należy jednak pamiętać, że, jak każde rozwiązanie dedykowane ocenie zdrowia całej populacji, także i kalkulator BMI nie zawsze będzie się sprawdzał. Przykładem będą m.in. sportowcy lub osoby aktywnie uprawiające sport. Ze względu na rozbudowaną tkankę mięśniową, która jest cięższa niż tłuszcz, ich waga ciała, jak również wskaźnik BMI, może być identyczny, jak osób zmagających się z nadwagą lub otyłością. Czy stosowanie tego wskaźnika nie ma więc sensu? Niekoniecznie, trzeba tylko z niego korzystać w sposób rozważny.

Wyjątki od reguły

Po raz pierwszy BMI, czyli wskaźnik masy ciała (z języka angielskiego: Body Mass Index), zastosowano 200 lat temu. Jego twórca, belgijski statystyk i matematyk Adolf Quetelet, zauważył, że wraz ze wzrostem wagi rośnie ryzyko wystąpienia szeregu chorób układu krwionośnego. Dziś, dzięki rozwojowi medycyny, wiemy, że ma ona też negatywny wpływ na płodność u kobiet oraz może być przyczyną wcześniejszego poronienia. Eksperci zwracają też uwagę, że otyłość, którą uznano za chorobę cywilizacyjną XXI wieku, obniża komfort naszego życia oraz zmniejsza wydolność organizmu w wieku dojrzałym, co w konsekwencji wpływa na naszą wydajność jako pracowników (źródło: TUTAJ). Ponadto może prowadzić do powstania wielu chorób towarzyszących związanych z układem kostnym, sprzyja także rozwojowi zmian nowotworowych, a nawet jest przyczyną depresji.

BMI, zgodnie z założeniami samego twórcy, miało służyć do opisania całej populacji, a nie pojedynczych osób. Stąd też nie uwzględnia on wielu zmiennych, takich jak:

  • wiek,
  • płeć,
  • aktywność fizyczna,
  • stosunek wagi mięśni i tkanki kostnej do tłuszczu, który jest od nich lżejszy.

Oznacza to, że wynik BMI nie zawsze będzie odzwierciedlać stan faktyczny, jak to jest w przypadku choćby wspomnianych sportowców. Wzór nie uwzględnia też różnic w budowie kobiet i mężczyzn czy zmian zachodzących w ludzkim ciele z wiekiem, gdy gęstość naszych kości się zmniejsza. Nie obejmuje też kobiet w ciąży i nie powinien być przez nie stosowany. Cóż więc zrobić? Stosować kalkulator BMI czy też nie?

Miarka zamiast BMI

Prawidłowa waga i budowa ciała to kwestia nie tylko naszego samopoczucia, ale przede wszystkim zdrowia. Dlatego, decydując się na dietę, powinniśmy korzystać z pomocy lekarza lub dietetyka, a nie tylko sugerować się wynikiem BMI. Podobnie jest, gdy po dłuższej przerwie wywołanej np. pandemią, wracamy do treningów. Każda zmiana powinna być wprowadzana stopniowo i małymi krokami, gdyż dbanie o zdrowie to styl życia, a nie jednorazowa przygoda. Wymaga od nas regularności, powtarzalności oraz cierpliwości. Nasze postępy możemy śledzić, monitorując nie tylko BMI, ale też korzystając z innych wskaźników, dzięki którym będziemy w stanie ocenić ilość masy tłuszczowej. Jednym z nich jest WHR (z języka angielskiego: waist-hip ratio), czyli wzajemna zależność obwodu talii i obwodu bioder. Z pomocą popularnej miarki krawieckiej, nie tylko sprawdzimy nasze wymiary, co może nam się przydać podczas kolejnych zakupów, ale też, jaki procent naszego organizmu stanowi właśnie tkanka tłuszczowa. Zgodnie z przyjętymi standardami u kobiet powinna ona stanowić od 20% do 30% masy ciała, a u mężczyzn od 10% do 20%. Dokładny pomiar uzyskamy, korzystając z dostępnych na rynku urządzeń, od tzw. fałdomierzy po elektroniczne aparaty. Takie też znajdziemy na większości siłowni, gdzie pod okiem trenera personalnego na bieżąco będziemy mogli śledzić postępy w treningach.

Tak więc, korzystając z każdego modelu czy wzoru matematycznego, jak również urządzeń, musimy robić to z głową i pod kontrolą specjalisty: lekarza, dietetyka lub trenera personalnego, gdyż stawką jest nasze zdrowie. Pamiętajmy też, że powszechnie dostępne rozwiązania często są tworzone, by opisać całą populację i nie ujmują szeregu zmiennych. Decydując się na zmianę naszego sposobu odżywiania i życia, zanim wyznaczymy sobie dzienny cel, zasięgnijmy wcześniej porady specjalisty.