Pikanteria, której warto spróbować

Specjaliści od zachowań intymnych mówią, że dobrze jest, jeśli do tej sfery życia staramy się wprowadzać przeróżne nowości. Poszukiwać rzeczy, które rozpalają zmysły, wyobraźnię, dają możliwości odkrywania własnych – i osoby partnerującej – potrzeb i fantazji. I bardzo często taką aktywnością są zachowania kryjące się pod czterema tajemniczo brzmiącymi literkami.

Cztery litery dla waszej przyjemności

Litery te to oczywiście BDSM, czyli praktyka, która przez niektórych kojarzona jest z brutalnością, przez innych ze zniewoleniem, a tylko część wie, jak naprawdę wygląda. Pod skrótem kryją się hasła krępowania, dominacji, uległości – to wszystko prawda. Nawet i brutalność może się zdarzyć, chociaż rzadko i dość specyficzna. Nadrzędnym bowiem hasłem w tych praktykach nie jest bynajmniej znęcanie się na drugą osobą. Nie jest też wprowadzanie jej na siłę w nowe praktyki, które mogą ewentualnie okazać się miłe. Wystarczy przejrzeć niemalże dowolny blog o seksualności, by przeczytać, że główna zasada jest jedna – konsensualizm. Oznacza to zgodę na to, co będzie się sobie robiło. I możliwość odwołania tej zgody w każdym absolutnie momencie. W tym momencie można pozwolić sobie na małą dygresję. Popularność zachowań związanych z dominacją zwiększyła się po wejściu na rynek 50 twarzy Greya, które z kolei scena BDSM oceniła bardzo krytycznie, wręcz groźnie. Właśnie ze względu na brak pełnej zgody „słabszej” strony. Jeśli więc myślicie, żeby wypróbować możliwości, jakie dają te pikantne zachowania i akcesoria (https://www.erotino.pl/46-bdsm), to tej zasady trzymać się musicie.

Delikatna uległość

Wcale też nie znaczy, że pikanteria zachowań musi być związana z jakąkolwiek przemocą. Dla większości osób wystarczające będą tzw. praktyki waniliowe. Czyli pozorowane, delikatne, oparte nie na prawdziwej postawie dominującej, ale na umowie, że taką się będzie odgrywać. Oczywiście sięgnąć można po przeróżne pejczyki (https://www.erotino.pl/182-baty-pejcze-piorka) czy kajdanki, bo to podkręca atmosferę i zwiększa możliwości eksperymentowania. Te doznania zaś wiele par uważa nie tylko za świetną zabawę, ale też za możliwość psychicznego „zresetowania się”. Osoba, która normalnie pełni w związku czy z życiu zawodowym pozycję dominującą, staje w sypialni całkowicie (w uzgodnionych ramach) uległa. Zamiast wydawać polecenia – grzecznie je spełnia i jeszcze dziękuje za taką możliwość. To rzecz jasna działa i w drugą stronę. Szare myszki (płci dowolnej) biorąc do ręki bacik zyskują władzę, za którą tęsknią w życiu osobistym czy w pracy. Nie trzeba zresztą sięgać aż tak daleko w psychologię. Można wszystko potraktować po prostu jako intymną zabawę we dwoje, w czasie której swobodnie zmienia się strony i sługa następnego dnia staje się władcą. Wszystko jest kwestią umowy. O ile jest ona wyrażona świadomie przez obie strony i w każdej chwili może być odwołania, to takie praktyki, niezależnie jakby wyglądały z boku, są i zdrowie i przyjemne.